"You love all. Trust a few. Be ready to fight, but didn't initiate. Cultivate friendships" - W. Szekspir
JULIE'S POV;
16.11.2014r. -
niedziela
niedziela
Tak jak chcę coś zaplanować, nigdy nie wychodzi. Caroline'a od razu załapała kontakt z jakimiś chłopakami, z dziewczynami, z barmankami, z ochroniarzami. Ot, cała Caro!
Było już dobrze po 23, a impreza się dopiero zaczęła rozkręcać. Ludzi przybywało, było strasznie gorąco, co chwilę wychodziłyśmy na powietrze, by odetchnąć.
- Wracamy! - krzyknęła i pociągnęła mnie z powrotem na parkiet, i tak kilka razy w końcu nie wytrzymałam.
Było już dobrze po 23, a impreza się dopiero zaczęła rozkręcać. Ludzi przybywało, było strasznie gorąco, co chwilę wychodziłyśmy na powietrze, by odetchnąć.
- Wracamy! - krzyknęła i pociągnęła mnie z powrotem na parkiet, i tak kilka razy w końcu nie wytrzymałam.
- Caro, nie daję rady, muszę już iść - sapałam.
- No coś ty! To początek! Napij się, przejdzie ci! - wręcz wlewała we mnie wódkę. Tak, my mamy 17 lat, ale we większych miastach ludzie nie zwracają na to uwagi. Caroline'a kiedyś opowiadała, że jej brat w wieku 13 lat przyszedł do domu pijany i rodzice się z niego śmiali. To chyba nie do końca OK, prawda?
- Nie mogę! - wypluwałam ciecz na podłogę.
- Dajesz mała! - krzyknął ktoś obok.
- Dajesz! Dajesz! - krzyczeli, a ja czułam, że tracę grunt pod nogami.
- Dajesz mała! - krzyknął ktoś obok.
- Dajesz! Dajesz! - krzyczeli, a ja czułam, że tracę grunt pod nogami.
- Przestań. Skoro nie chcę, nie wlewaj w nią wódki, jest wykończona! - Caro nic z tego sobie nie robiła. - No przestań! - wytrącił z jej ręki butelkę.
- Koleś, nie przesadzasz? - parsknęła śmiechem, a ja już przymykałam oczy, chciało mi się spać, wymiotować, wszystko na raz!
- Koleś, nie przesadzasz? - parsknęła śmiechem, a ja już przymykałam oczy, chciało mi się spać, wymiotować, wszystko na raz!
- Ja po prostu umiem korzystać ze swojego rozumu - przewróciłam się i uderzyłam głową a kant stolika.
CAROLINE'S POV;
Mała - tak ją właśnie nazywaliśmy, bo była drobna - się przewróciła i niefortunnie uderzyła tyłem głowy o kant stolika! W pierwszej chwili mnie sparaliżowało, nie wiedziałam, co robić. Pierwszy raz w życiu tak miałam! Nawet krzyknąć nie byłam w stanie, nic. Juli zemdlała. Było pełno krwi. Po chwili zapaliły się światła, muzyka przestała grać, każdy stał i gapił się na Julie. Pierwszy ruszył się ów chłopak, podbiegł do Małej i ręką starał się zatamować cieknącą krew. Podszedł następny chłopak i następny. Jeden dzwonił na pogotowie, drugi tamował ranę, a trzeci wykonywał resuscytację na zmianę z jeszcze jednym chłopakiem.
Po dwudziestu minutach przyjechało pogotowie. Dwaj lekarza utrzymywali ją przy życiu, a trzeci próbował się dowiedzieć, czegoś o niej.
- Ktoś ją zna?
Po dwudziestu minutach przyjechało pogotowie. Dwaj lekarza utrzymywali ją przy życiu, a trzeci próbował się dowiedzieć, czegoś o niej.
- Ktoś ją zna?
- Tak, ja! - krzyknęłam, a lekarz od razu do mnie podszedł.
- Imię, nazwisko, wiek, numery do rodziców?
- Imię, nazwisko, wiek, numery do rodziców?
- Julie Bright, 17 lat, rodzice jej nie żyją, ma straszą siostrę, Martinę...
- Numer! Ona umiera!
- Oczywiście! - wyświetliłam na swoim telefonie numer Juli siostry, ten go sprawnie przepisał do swojego służbowego telefonu i już dzwonił.
Julie zabrano do szpitala, nikt z nas nie mógł jechać, dopiero sama udałam się do szpitala, Martina już była i czekała przed salą operacyjną.
- Numer! Ona umiera!
- Oczywiście! - wyświetliłam na swoim telefonie numer Juli siostry, ten go sprawnie przepisał do swojego służbowego telefonu i już dzwonił.
Julie zabrano do szpitala, nikt z nas nie mógł jechać, dopiero sama udałam się do szpitala, Martina już była i czekała przed salą operacyjną.
- Czy ty ogłupiałaś! Alkohol w jej stanie?! - naskoczyła na mnie.
- Przecież sama powiedziałaś, że ma iść na imprezę!
- Przecież sama powiedziałaś, że ma iść na imprezę!
- Czy na każdej imprezie trzeba wlewać w siebie litry wódki?! Czemu jej nie powstrzymałaś?!
- Ona sama w nią wlewała alkohol - odwróciłam się i zobaczyłam teraz wyraźnie tego chłopaka, co ją ratował. Brunet z grzywką taką sobie dość dziwaczną ni to w górą, ni to w dół.
- Czego tu? - warknęłam.
- Czy ty chciałaś zabić moją siostrą?! Opętało cię?!
- Nie drzyj się na mnie! To nie ja. Co z nią!?
- Ma operacje! Płukanie żołądka, nie dość, że ma głowę rozciętą to uszkodzenie wewnętrzne! Wyjdź stąd! Nie jesteś już jej przyjaciółką! Wynocha! - darła się, na cały szpital, nie chciałam sobie robić wstydu, więc wyszłam ze szpitala.
___________________________________________________________________
Drugi rozdział ;D
Szoczek ? ;P
No, no.. Caro szaleje xD
OdpowiedzUsuńCzekam.
~ Joe xx
Ps nikomu kogo znamy nie mówiłam o tym blogu. Tylko ja wiem ^^